Skałki Stoleckie

Współrzędne sztolni
50° 35’ 55.0” N, 16° 52’ 37.7” E

Polski historyk sztuki Józef Gębczak nie krył ekscytacji. Po wielu dniach spędzonych w archiwach dokonał niemożliwego. Rozszyfrował tajemniczy dokument znaleziony po wojnie w gruzach Urzędu Konserwatorskiego we Wrocławiu. Przecierał oczy ze zdumienia. Pismo zdawało się dokładnie wskazywać miejsca ukrycia skarbów III Rzeszy. Listę sporządził w 1944 roku niemiecki konserwator sztuki Günther Grundmann. Naziści chcieli uchronić przed dewastacją z rąk czerwonoarmistów niewyobrażalną liczbę skarbów: obrazów, rzeźb, mebli i cennych wyrobów rzemieślniczych. Łącznie spisano kilka tysięcy dzieł sztuki. Niemcy do końca wierzyli, że po wojnie wrócą na Dolny Śląsk i z pomocą Listy Grundmanna odzyskają ukryte skarby.

„No to się przeliczyli” – pomyślał Witold Kieszkowski, dyrektor Naczelnej Dyrekcji Muzeów. Powołana przez niego komisja odwiedziła wszystkie miejsca z odszyfrowanej przez Józefa Gębczaka listy. Część dzieł sztuki udało się odzyskać, niektóre skrytki były niekompletne, a inne puste.

Tak było w przypadku barokowego pałacu w położonej nieopodal Ząbkowic Śląskich wsi Stolec. Nie znaleziono tam nic cennego. Miejscowi wiedzieli, dlaczego. Od lat krążyły tam historie o tajemniczej kolumnie niemieckich ciężarówek, które przed końcem wojny, pod osłoną nocy, wjechały na teren pobliskiej Wapiennej Góry i znajdujących się tam XVIII-wiecznych sztolni. Najstarsi mieszkańcy opowiadali o zasypanym przejściu pod podziemnym jeziorkiem. Byli też tacy, którzy twierdzili, że pod taflą wody było kiedyś widać stalowe drzwi. Opowieści były różne, ale wszystkie zdawały się mieć wspólny przekaz: skarb został wywieziony z pałacu i ukryty w opuszczonej kopalni srebra i wapienia. Po dziś dzień spędza on sen z powiek poszukiwaczy i eksploratorów.

JAK DOTRZEĆ?

Po dotarciu do Ząbkowic Śląskich staniesz przed decyzją: Zostawić samochód we wsi czy podjechać pod samą Górę Wapienną? Jeśli auto ma niskie zawieszenie, to rekomendujemy opcję pierwszą. To zaledwie pół kilometra marszu. Istnieje tylko jedna sensowna droga dojazdowa: gruntowa, obfitująca w dziury. W dodatku auta nie ma za bardzo gdzie zostawić. Można próbować na wąskim trawiastym klinie przed wejściem do rezerwatu. Po dotarciu na obszar Skałek Stoleckich twoim oczom ukaże się pofałdowana skalna ściana. Znajduje się w niej sporych rozmiarów wnęka, ale niech cię ona nie zwiedzie.

Wejście do sztolni nie jest tak ładnie wyeksponowane. Znajduje się w krzakach i trzeba się trochę natrudzić, żeby je znaleźć. Kieruj się wąską wydeptaną ścieżką wiodącą na północny wschód. Po chwili przedzierania się przez zarośla dotrzesz do wielkiej dziury w zboczu pod skałami. Przy schodzeniu zachowaj ostrożność, bo łatwo tu o niekontrolowany zjazd. Pod skałami znajdziesz kratę z okienkiem, umożliwiającym wejście do sztolni. Przed zaplanowaniem podróży pamiętaj, że z uwagi na ochronę nietoperzy krata pozostaje zamknięta od 21 sierpnia do 30 kwietnia.

OKIEM KAJETANA

Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce do podziemnego treningu survivalowego. Dawna sztolnia srebra i wapienia oferuje biom dalece różny od leśnego lub bagiennego. W wysokich nawet na kilkanaście metrów komorach panuje specyficzny mikroklimat. Z powodzeniem możesz przećwiczyć tu zbieranie wody spływającej po skalnych ścianach. Możesz do tego użyć bandaży z apteczki, a nawet sznurowadeł. Rozwieszone na wilgotnych skałach będą nasiąkać wodą, która pod wpływem grawitacji zacznie z nich skapwać do podłożonego niżej naczynia lub wklęsłego łupka skalnego. Jeśli nie brakuje ci odwagi, możesz spróbować spędzić tu noc bez żadnego ekwipunku. To prawdziwe wyzwanie w miejscu, w którym nie znajdziesz opału i świerkowych gałęzi izolujących od podłoża.

Sztolnia skrywa pewien sekret. Uważnie eksplorując podziemne korytarze, wypatrzysz na jednej ze ścian tajemniczy wzór, składający się z kilku szeregów kropek i kresek. Podobnie jak inne oryginalne oznaczenia, wyróżnia się zastosowaniem białej farby olejnej, a nie współczesnego sprayu. Prawdopodobnie jest to wiadomość zaszyfrowana kodem Morse’a. Za pierwszymi kropkami i kreskami kryje się napis odpowiadający oznaczeniom na pozostałych ścianach, a dalej… mam wrażenie, że pojawia się kolejny kod. Tym razem składający się z liter. Czy ma on związek z ukrytym tu ponoć skarbem? Nie dowiesz się, dopóki samodzielnie nie odszukasz wzoru na ścianie.

OKIEM KAMILI

Gdy byłam tu po raz pierwszy, największe wrażenie zrobiło na mnie podziemne jeziorko ukryte głęboko w czeluściach sztolni. To pod nim, jak głoszą legendy, znajduje się zasypane przejście wiodące do komory wypełnionej skarbami III Rzeszy.

Mimo ciepłej pogody na zewnątrz w kopalni panowała zdecydowanie niższa temperatura. Utrzymuje się ona tu na podobnym poziomie w ciągu całego roku. Sztolnia jest naprawdę duża i pełna bocznych korytarzy, które zachęcają do dalszej eksploracji. Ich łączna długość wynosi ponad pół kilometra.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry